Krótki opis

Blog kursu na temat podstaw wiary "W co właściwie wierzymy"- przedstawienie/podsumowanie głównych prawd wiary katolickiej.

piątek, 6 maja 2011

6. Duch Święty i łaska. Cnoty & dary Ducha Św.


Temat 12. Wierzę w Ducha Świętego. 
Duch Święty łączy głęboko wiernych z Chrystusem w taki sposób, że tworzą jedno ciało – Kościół, gdzie istnieje różnorodność członków i funkcji.
W Piśmie Świętym Duch Święty jest nazywany różnymi imionami – między innymi Dar, Pan, Duch Boży, Duch Prawdy i Paraklet. Każde z tych słów wskazuje nam jakąś cechę Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Duch Święty jest „Darem”, dlatego że Ojciec i Syn zsyłają nam Go bezinteresownie – Duch przybył, aby zamieszkać w naszych sercach (por. Ga 4, 6). Przybył, aby zostać na zawsze z ludźmi. Poza tym od Niego pochodzą wszystkie łaski i dary, z których największym jest życie wieczne razem z Trzema Boskimi Osobami – w Duchu Świętym mamy dostęp do Ojca przez Syna.
Duch Święty jest „Panem” i „Duchem Bożym”, które to imiona w Piśmie Świętym są przypisywane tylko Bogu, dlatego że Bóg jest Ojcem i Synem. Jest „Duchem Prawdy”, dlatego że naucza nas w pełny sposób wszystkiego, co objawił nam Chrystus, oraz prowadzi i utrzymuje Kościół w prawdzie (por. J 15, 26; 16, 13-14). Jest „drugim” Parakletem (Pocieszycielem, Obrońcą) obiecanym przez Chrystusa, który jest pierwszym Parakletem (grecki tekst mówi o „drugim” Paraklecie a nie o „odmiennym” Paraklecie, żeby podkreślić komunię i ciągłość między Chrystusem a Duchem Świętym).
W Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskim modlimy się: „Et in Spiritum Sanctum, Dominum et vivificantem: qui ex Patre [Filioque] procedit. Qui cum Patre et Filio simul adoratur, et conglorificatur: qui locutus est per Prophetas”. W tym zdaniu Ojcowie Soboru Konstantynopolitańskiego (381) chcieli użyć niektórych spośród wyrażeń biblijnych, jakimi nazywano Ducha Świętego. Mówiąc, że jest „Ożywicielem”, odnosili się do daru Boskiego życia dawanego człowiekowi. Będąc Panem i Ożywicielem, Duch Święty jest Bogiem razem z Ojcem i Synem, i w związku z tym odbiera takie samo uwielbienie, jak pozostałe Dwie Osoby Boskie. Wreszcie, chcieli podkreślić misję, jaką Duch Święty realizuje wśród ludzi: mówił przez proroków. Prorokami są ci, którzy mówili w imię Boga poruszani przez Ducha, żeby spowodować nawrócenie swojego ludu. Dzieło Ducha Świętego, objawiające się w proroctwach Starego Testamentu, znajduje swoją pełnię w tajemnicy Jezusa Chrystusa, ostatecznego Słowa Boga.
 „Jakie są symbole Ducha Świętego? Są liczne: woda żywa, która wypływa z boku Chrystusa ukrzyżowanego i nasyca ochrzczonych; namaszczenieolejem, które jest sakramentalnym znakiem bierzmowania; ogień, który przekształca wszystko, czego dotyka; obłok – raz ciemny, raz świetlisty – w którym objawia się chwała Boża; włożenie rąk, przez które udzielany jest dar Ducha Świętego; gołębica, która zstępuje na Chrystusa i spoczywa na Nim podczas chrztu” (Kompendium, 139).
1.2. Misja Ducha Świętego
Duch Święty został posłany, aby ożywiać i prowadzić Kościół przy pomocy swoich darów i obecności.
Trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej współdziała z Ojcem i Synem od początku zamysłu naszego zbawienia do jego wypełnienia, ale w „czasach ostatecznych” – rozpoczętych odkupieńczym Wcieleniem Syna – Duch Święty objawił się i został nam dany oraz został uznany i przyjęty jako Osoba (por. Katechizm, 686). Przez działanie Ducha Świętego Syn Boży przyjął ciało w przeczystym łonie Maryi Dziewicy. Duch Święty namaścił Go od początku. Dlatego Jezus Chrystus jest Mesjaszem od początku swojego człowieczeństwa, to znaczy, od samego Wcielenia (por. Łk 1, 35). Jezus Chrystus objawia Ducha swoim nauczaniem, wypełniając obietnicę uczynioną Patriarchom (por. Łk 4, 18nn.) i udziela Go rodzącemu się Kościołowi, tchnąc na Apostołów po swoim Zmartwychwstaniu (por.Kompendium, 143). W Dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty został posłany, aby pozostawać od tego czasu w Kościele, mistycznym Ciele Chrystusa, ożywiając i prowadząc go przy pomocy swoich darów i obecności. Dlatego też mówi się, że Kościół jest Świątynią Ducha Świętego i że Duch Święty jest jakby duszą Kościoła.
W dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty zstąpił na Apostołów i pierwszych uczniów, ukazując przy pomocy zewnętrznych znaków ożywienie Kościoła założonego przez Chrystusa. „Posłanie Chrystusa i Ducha Świętego wypełnia się w Kościele, który jest posłany, aby głosić i upowszechniać misterium komunii Trójcy Świętej” (Kompendium, 144). Duch Święty sprawia, że świat wkracza w „czasy ostateczne”, w czasy Kościoła.
Ożywianie Kościoła przez Ducha Świętego gwarantuje, że będzie pogłębiane, pozostanie na zawsze zachowane żywe i bez uszczerbku wszystko to, co Chrystus powiedział i czego nauczał, w dniach, kiedy żył na ziemi do dnia swojego Wniebowstąpienia1. Poza tym poprzez celebrowanie i udzielanie sakramentów Duch Święty uświęca Kościół i wiernych, sprawiając, że Kościół wciąż prowadzi dusze do Boga2.
 „W niepodzielnej Trójcy Świętej Syn i Duch Święty są odrębni, ale nierozdzielni. Od początku aż do końca czasów, kiedy Ojciec posyła Syna, posyła zawsze swojego Ducha, który nas jednoczy w wierze, abyśmy mogli jako przybrani synowie nazywać Boga „Ojcem” (Rz 8,15). Duch Święty jest niewidzialny, lecz poznajemy Go poprzez Jego działanie, gdy objawia nam Syna i kiedy działa w Kościele” (Kompendium, 137).
1.3. W jaki sposób Chrystus i Duch Święty działają w Kościele?
Za pośrednictwem sakramentów Chrystus udziela swojego Ducha członkom swojego Ciała i ofiaruje im łaskę Bożą, która daje owoce nowego życia, według Ducha. Duch Święty działa również, udzielając szczególnych łask niektórym chrześcijanom dla dobra całego Kościoła, i jest Mistrzem, który przypomina wszystkim chrześcijanom to, co objawił Chrystus (por. J 14, 25nn.).
 „Duch Święty buduje, ożywia i uświęca Kościół: Duch Miłości przywraca ochrzczonym utracone przez grzech podobieństwo Boże i pozwala im żyć w Chrystusie, uczestniczyć w życiu Trójcy Świętej. Posyła ich, aby dawali świadectwo o Prawdzie Chrystusa i ustala ich wzajemne funkcje, aby wszyscy przynosili „owoce Ducha" (por. Ga 5,22-23)” (Kompendium, 145).
Bibliografia
Na temat Ducha Świętego: Katechizm Kościoła Katolickiego, 683-688; 731-741
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, 136-146
Jan Paweł II, encyklika Dominum et vivificantem, 18 maja 1986 r., 3-26
Jan Paweł II, Katechezy o Duchu Świętym, sierpień-grudzień 1989 r.
Św. Josemaría Escrivá, homilia Wielki Nieznajomy, w: To Chrystus przechodzi, 127-138
Lektury zalecane:
Katechizm Kościoła Katolickiego, 748-945
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, 147-193
Św. Josemaría Escrivá, homilia Wierność Kościołowi (4 czerwca 1972 r.), w:Kochać Kościół, 18-33
------------------------
1 Por. II Sobór Watykański, konstytucja dogmatyczna Dei Verbum, 8.
2 „Uroczyste zstąpienie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy nie było wydarzeniem odosobnionym. W Dziejach Apostolskich nie ma prawie strony, na której by się nie mówiło o Nim i o działaniu, poprzez które prowadzi On, kieruje i ożywia życie oraz dzieła pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej (…).Ta głęboka rzeczywistość, którą ukazuje nam tekst Pisma Świętego, nie jest wspomnieniem przeszłości, złotym wiekiem Kościoła, który należy do odległej historii. Jest to – pomimo nędz i grzechów każdego z nas – także rzeczywistość Kościoła dzisiejszego i Kościoła wszystkich czasów” (Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 127nn.).
3 Por. II Sobór Watykański, konstytucja dogmatyczna Lumen Gentium, 4 i 9; Św. Cyprian, De Orat Dom, 23 (CSEL 3, 285).
4 „Otóż kiedy wzywasz Boga Ojca, pamiętaj, że to Duch, poruszając twoją duszą, dał ci tę modlitwę. Gdyby nie istniał Duch Święty, nie byłoby w Kościele żadnego słowa mądrości ani wiedzy, dlatego że jest napisane: «Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa» (1 Kor 12, 8) (…). Gdyby Duch Święty nie był obecny, Kościół by nie istniał. Jednakże skoro Kościół istnieje, jest pewne, że nie brakuje Ducha Świętego” (Św. Jan Chryzostom, Sermones panegyrici in solemnitates D. N. Iesu Christi, hom. 1, De Sancta Pentecoste, 3-4, PG 50, 457).
5 Por. II Sobór Watykański, konstytucja Lumen Gentium, 4 i 12.
6 Por. II Sobór Watykański, konstytucja duszpasterska Gaudium et Spes, 22.
7 Sobór Watykański, konstytucja Lumen Gentium, 1.
8 Por. Ibidem, 8.
9 Por. II Sobór Watykański, konstytucja Gaudium et Spes, 92.
Josemaria Escriva: To Chrystus przechodzi
Rozdział Wielki Nieznajomy
Homilia wygłoszona 25.05.1969, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego
127         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifDzieje Apostolskie, opowiadając nam o wydarzeniach mających miejsce w dniu Pięćdziesiątnicy, w którym Duch Święty zstąpił na uczniów naszego Pana w postaci języków ognia, czynią nas uczestnikami wielkiego objawienia się mocy Bożej, od którego Kościół rozpoczął swoją drogę wśród narodów. Zwycięstwo, które Chrystus - poprzez swoje posłuszeństwo, poświęcenie na Krzyżu oraz Zmartwychwstanie - odniósł nad śmiercią i nad grzechem, objawiło się wówczas w całej swej Boskiej jasności.
Uczniowie, którzy byli już świadkami chwały Zmartwychwstałego, doświadczyli w sobie mocy Ducha Świętego: ich umysły i serca otworzyły się na nowe światło. Szli za Chrystusem i przyjmowali z wiarą Jego naukę, ale nie zawsze byli w stanie zgłębić do końca jej sens: konieczne było przyjście Ducha prawdy, który sprawił, że wszystko zrozumieli. Wiedzieli, że tylko w Jezusie mogą znaleźć słowa życia wiecznego i byli gotowi iść za Nim i oddać za Niego życie. Byli jednak słabi i kiedy nadeszła godzina próby, uciekli, zostawili Go samego. W dniu Pięćdziesiątnicy wszystko to minęło: Duch Święty, który jest Duchem męstwa, uczynił ich niezachwianymi, pewnymi, odważnymi. Słowo Apostołów, silne i poruszające, rozbrzmiewa na ulicach i placach Jerozolimy.
Mężczyźni i kobiety, którzy przybywszy z najróżniejszych okolic, zapełniają w tych dniach miasto, słuchają z zadziwieniem. Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże. Te cuda, które dokonują się na ich oczach, każą im uważnie słuchać nauczania Apostołów. Ten sam Duch Święty, który działa w uczniach Pana, dotknął również ich serc i po-prowadził ich ku wierze.
Św. Łukasz opowiada nam, że po tym, jak św. Piotr przemówił, ogłaszając Zmartwychwstanie Chrystusa, wielu z tych, którzy ich otaczali, przybliżyło się, pytając:Cóż mamy czynić, bracia? Apostoł im odpowiedział:Nawróccie sie [...] i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Owego dnia przyłączyło się do Kościoła - mówi na koniec święty tekst - około trzech tysięcy osób.
Uroczyste zstąpienie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy nie było wydarzeniem odosobnionym. W Dziejach Apostolskich nie ma prawie strony, na której by się nie mówiło o Nim i o działaniu, poprzez które prowadzi On, kieruje i ożywia życie oraz dzieła pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej: to z Jego natchnienia mówi św. Piotr, to On utwierdza uczniów w wierze, On przypieczętowuje swoją obecnością powołanie pogan, On wysyła Szawła i Barnabę w dalekie strony, aby otworzyć nowe drogi nauce Chrystusa. Jednym słowem, Jego obecność i działanie rządzi wszystkim.
128         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifTa głęboka rzeczywistość, którą ukazuje nam tekst Pisma Świętego, nie jest wspomnieniem przeszłości, złotym wiekiem Kościoła, który należy do odległej historii. Jest to - pomimo nędz i grzechów każdego z nas - także rzeczywistość Kościoła dzisiejszego i Kościoła wszystkich czasów. Ja zaś będę prosił Ojca- oznajmił Pan swoim uczniom - a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze. Jezus dotrzymał swych obietnic: zmartwychwstał, wstąpił do nieba, i w jedności z Przedwiecznym Ojcem zsyła nam Ducha Świętego, aby nas uświęcał i dawał nam życie.
Moc i potęga Boga rozjaśniają oblicze ziemi. Duch Święty nadal wspomaga Kościół Chrystusowy, aby był on - zawsze i we wszystkim - znakiem podniesionym dla narodów, zwiastującym ludzkości łaskawość i miłość Boga. Choćby nasze ograniczenia były wielkie, to my, ludzie, możemy z nadzieją spoglądać w niebo i napełniać się radością: Bóg nas miłuje i wyzwala nas z naszych grzechów. Obecność i działanie Ducha Świętego w Kościele są gwarancją i zadatkiem wiecznego szczęścia, tej radości i tego pokoju, które daje nam Bóg.
My również, tak jak owi pierwsi, którzy zbliżyli się do św. Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy, zostaliśmy ochrzczeni. W Chrzcie nasz Ojciec Bóg wziął w posiadanie nasze życie, włączył nas w Chrystusa i zesłał nam Ducha Świętego. Pan - mówi Pismo Święte - zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.
Natomiast doświadczenie naszej słabości i naszych błędów; zgorszenie, jakie może zostać wywołane przez bolesny obraz małości, a nawet niegodziwości niektórych z tych, którzy mienią się chrześcijanami; pozorne niepowodzenie lub mylne ukierunkowanie pewnych przedsięwzięć apostolskich - wszystko to, jako doświadczenie rzeczywistości grzechu i ludzkiej ograniczoności, może stanowić próbę dla naszej wiary i sprawić, że pojawi się pokusa oraz zwątpienie: gdzie jest moc i potęga Boga? Jest to chwila, w której trzeba zareagować, praktykować w sposób czystszy i bardziej intensywny naszą nadzieję, a w związku z tym starać się, aby nasza wierność była bardziej niezachwiana.
129         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifPozwólcie, że opowiem o pewnym zdarzeniu z mojego osobistego życia, które miało miejsce przed wielu laty. Pewnego dnia jeden z moich przyjaciół, o dobrym sercu, ale bez wiary, powiedział do mnie, wskazując na mapę świata: Proszę popatrzeć: od północy do południa, od wschodu do zachodu.Zapytałem: Na co mam popatrzeć? Jego odpowiedź brzmiała: Na porażkę Chrystusa. Tyle wieków zabiegania o to, by przeniknąć życie ludzi Jego nauką i proszę popatrzeć na wyniki... W pierwszej chwili napełniłem się smutkiem: rzeczywiście, to wielki ból rozważyć, że wielu jest jeszcze takich, którzy nie znają Pana i że nawet wśród tych, którzy go znają, wielu jest takich, którzy żyją tak, jakby Go nie znali.
To wrażenie trwało jednak tylko przez chwilę, ustępując miejsca miłości i wdzięczności, gdyż Chrystus zechciał uczynić każdego człowieka dobrowolnym współpracownikiem swojego odkupieńczego dzieła. Nie odniósł porażki: Jego nauka i Jego życie nieustannie zapładniają świat. Dokonane przez Niego odkupienie jest wystarczające i przeobfite.
Bóg nie chce niewolników, lecz dzieci. I szanuje naszą wolność. Zbawienie nadal się dokonuje i my w nim uczestniczymy: wolą Chrystusa jest, abyśmy - zgodnie z mocnymi słowami św. Pawła - w swoim ciele, w swoim życiu dopełniali braki udręk Chrystusa,pro Corpore eius, quod est Ecclesia, dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.
Warto postawić wszystko na jedną kartę, oddać się całkowicie, aby odpowiedzieć na miłość i zaufanie, jakie pokłada w nas Bóg. Warto przede wszystkim zdecydować się poważnie potraktować naszą chrześcijańską wiarę. Odmawiając Credo, wyznajemy wiarę w Boga Ojca Wszechmogącego; w Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał; w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela. Wyznajemy, że Kościół, jeden, święty, powszechny i apostolski, jest Ciałem Chrystusa ożywianym przez Ducha Świętego. Cieszymy się z odpuszczenia grzechów i z nadziei przyszłego zmartwychwstania. Czy jednak prawdy te przenikają do głębi naszego serca, czy może pozostają na ustach? Boże orędzie zwycięstwa, radości i pokoju Pięćdziesiątnicy musi być niezachwianym fundamentem sposobu myślenia, działania i życia każdego chrześcijanina.
130         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifNon est abbreviata manus Domini, ręka Boża nie stała się krótsza: Bóg nie jest dziś mniej potężny niż w innych czasach ani też Jego miłość do ludzi nie jest mniej prawdziwa. Nasza wiara uczy nas, że całe stworzenie, ruch ziemi i ciał niebieskich, prawe działania ludzi i cokolwiek jest pozytywnego w biegu historii - jednym słowem wszystko pochodzi od Boga i ku Bogu jest skierowane.
Działanie Ducha Świętego może pozostać dla nas niezauważone, ponieważ Bóg nie daje nam poznać swoich planów, a grzech człowieka zniekształca i pomniejsza Boże dary. Wiara przypomina nam jednak, że Pan działa nieustannie: to On nas stworzył i podtrzymuje nas w istnieniu; On swoją łaską prowadzi całe stworzenie ku wolności i chwale dzieci Bożych.
Dlatego też tradycja chrześcijańska streściła postawę, jaką powinniśmy przyjąć wobec Ducha Świętego, w jednym jedynym pojęciu: uległość. Być wrażliwym na to, co Duch Święty czyni wokół nas i w nas samych: na charyzmaty, jakie rozdziela, na ruchy i instytucje, które wzbudza, na uczucia i decyzje, które z Jego natchnienia rodzą się w naszych sercach. Duch Święty realizuje w świecie dzieła Boże, jest - jak mówi hymn liturgiczny - dawcą łask, światłością serc, gościem duszy, odpoczynkiem w pracy, utuleniem w płaczu. Bez Jego pomocy nie ma w człowieku nic niewinnego ani wartościowego, ponieważ On obmywa to, co nieczyste, leczy to, co chore, rozpala to, co zimne, prowadzi to, co zbłąkane, wiedzie wszystkich ludzi do przystani zbawienia i wiecznego szczęścia.
Ta nasza wiara w Ducha Świętego ma być jednak pełna i całkowita: nie jest to jakieś mgliste przekonanie o Jego obecności w świecie, jest to pełne wdzięczności przyjęcie znaków i rzeczywistości, z którymi w sposób szczególny zechciał związać swoją moc. Kiedy przyjdzie Duch Prawdy - zapowiedział Jezus - On mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Duch Święty jest Duchem posłanym przez Chrystusa dla dokonania w nas uświęcenia, które Pan wysłużył nam na ziemi.
Nie może być zatem wiary w Ducha Świętego, jeśli nie ma wiary w Chrystusa, w naukę Chrystusa, w sakramenty Chrystusa, w Kościół Chrystusa. Nie działa w sposób spójny z wiarą chrześcijańską, nie wierzy naprawdę w Ducha Świętego ten, kto nie kocha Kościoła; kto nie darzy go zaufaniem; kto lubuje się w wytykaniu braków i ograniczeń tym, którzy go reprezentują; kto osądza go z zewnątrz i nie potrafi czuć się jego dzieckiem. Przychodzi mi na myśl rozważanie o tym, jak niesłychanie istotne i przeobfite jest działanie Boskiego Pocieszyciela w czasie, gdy kapłan odnawia ofiarę Kalwarii, sprawując Mszę świętą na naszych ołtarzach.
131         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifMy, chrześcijanie, przechowujemy wielkie skarby łaski w naczyniach glinianych. Bóg powierzył swoje dary kruchej i słabej wolności człowieka i - chociaż moc Pana rzeczywiście nas wspomaga - nasza pożądliwość, nasze wygodnictwo i nasza duma czasem ją odrzucają i sprawiają, że popadamy w grzech. Przy wielu okazjach, od ponad ćwierć wieku, odmawiając Credo i wyznając swoją wiarę w Boskość jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła, dodaję: mimo wszystko. Gdy wspominam o tym swoim zwyczaju i ktoś pyta, co mam na myśli, odpowiadam: twoje i moje grzechy.
Wszystko to jest prawdą, lecz w żadnym razie nie upoważnia do tego, by osądzać Kościół na sposób ludzki, bez teologalnej cnoty wiary, zwracając uwagę jedynie na większą lub mniejszą cnotliwość konkretnych duchownych bądź niektórych chrześcijan. Takie postępowanie oznacza zatrzymanie się na tym, co powierzchowne. Najważniejsze w Kościele jest dostrzeżenie nie tego, jaka jest nasza ludzka odpowiedź, ale tego, co robi Bóg. To jest właśnie Kościół: Chrystus obecny wśród nas; Bóg, który przychodzi do ludzi, aby ich zbawić, powołując nas poprzez swoje objawienie, uświęcając nas swoją łaską, podtrzymując nas poprzez swoją nieustanną pomoc w małych i wielkich potyczkach codziennego życia.
Może dojść do tego, że nie będziemy mieć zaufania do ludzi, a każdy z nas powinien raczej nie mieć zaufania do samego siebie i wieńczyć każdy dzień słowami mea culpa, głębokim i szczerym aktem skruchy. Ale nie mamy prawa wątpić w Boga. A wątpienie w Kościół, w jego Boskie pochodzenie, w zbawczą skuteczność Jego nauczania i sakramentów jest wątpieniem w samego Boga i niepełną wiarą w prawdziwość przyjścia Ducha Świętego.
Przed ukrzyżowaniem Chrystusa - pisze św. Jan Chryzostom - nie było zadnego pojednania. A kiedy nie bylo pojednania, nie byl tez poslany Duch Swiety... Nieobecność Ducha Świętego była znakiem Bożego gniewu. Teraz, kiedy widzisz Go w pełni posłanym, nie wątp w pojednanie. Jeśliby jednak zapytali: Gdzie jest teraz Duch Święty? Można by mówić o Jego obecności, kiedy dokonywały się cuda, kiedy wskrzeszano z martwych i uzdrawiano trędowatych. Jak dowiedzieć sie teraz, ze jest naprawde obecny? Nie martwcie sie. Wykaze wam, ze Duch Swiety takze teraz jest wsród nas obecny...
Gdyby nie istniał Duch Święty, nie moglibyśmy powiedzieć: "Panie, Jezu”, ponieważ nikt nie może wzywać Jezusa jako Pana, jeśli nie ma w nim Ducha Świętego (1 Kor 12, 3). Gdyby nie istniał Duch Święty, nie moglibyśmy się modlić z ufnością, a przecież modląc się, mówimy: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie” (Mt 6, 9). Gdyby nie istniał Duch Święty, nie moglibyśmy nazywać Boga Ojcem. Skąd to wiemy? Ponieważ Apostoł uczy nas: "Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!” (Ga 4, 6).
Kiedy więc wzywasz Boga Ojca, pamiętaj, że to Duch Święty poruszył twoją duszę i dał ci tę modlitwę. Gdyby nie istniał Duch Święty, w Kościele nie byłoby żadnego słowa mądrości ani nauki, ponieważ jest napisane: "dany jest przez Ducha dar mądrości słowa” (1 Kor 12, 8)... Gdyby Duch Święty nie był obecny, nie istniałby Kościół. Skoro jednak Kościół istnieje, pewne jest, że nie brakuje Ducha Świętego.
Powtarzam, że pomimo ludzkich braków i ograniczeń Kościół jest właśnie znakiem i w pewien sposób - nie w ścisłym sensie, w jakim dogmatyka definiuje istotę siedmiu sakramentów Nowego Przymierza - uniwersalnym sakramentem obecności Boga w świecie. Być chrześcijaninem znaczy być odrodzonym przez Boga i posłanym do ludzi, aby głosić im zbawienie. Gdybyśmy mieli mocną i żywą wiarę i gdybyśmy odważnie głosili Chrystusa, zobaczylibyśmy, że na naszych oczach dokonują się cuda podobne do tych z czasów apostolskich.
Bo dzisiaj również odzyskują wzrok ślepi, którzy utracili zdolność patrzenia w niebo i kontemplowania wspaniałości Bożych; odzyskują swobodę chromi i ułomni, skrępowani swoimi namiętnościami, których serca nie umiały już kochać; przywraca się słuch głuchym, którzy nie chcieli nic wiedzieć o Bogu; sprawia się też, że zaczynają mówić niemi, których język był na uwięzi, gdyż nie chcieli wyznać swoich porażek; wskrzesza się martwych, w których grzech zniszczył życie. Raz jeszcze doświadczamy, że zywe [...] jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny. I podobnie jak pierwsi chrześcijanie cieszymy się, podziwiając moc Ducha Świętego i Jego działanie w umysłach i woli stworzeń.
132         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif            Postrzegam wszystkie wydarzenia - te z życia każdego człowieka i w pewien sposób te ważne punkty zwrotne historii - jako kolejne wezwania skierowane przez Boga do ludzi, aby stawili czoło prawdzie, a także jako okazje dla nas, chrześcijan, abyśmy przez swoje czyny i słowa, wspierani łaską, głosili Ducha, do którego przynależymy.
Każde pokolenie chrześcijan powinno odkupiać, powinno uświęcać swoje własne czasy. W tym celu musi rozumieć i dzielić pragnienia innych, podobnych sobie, ludzi, aby ukazywać im, przy pomocy daru języków, jak powinni odpowiedzieć na działanie Ducha Świętego, na nieustanne wylewanie się bogactw Bożego Serca. My, chrześcijanie, mamy w tych dniach głosić światu, z którego pochodzimy i w którym żyjemy, stare i nowe orędzie Ewangelii.
Nie jest prawdą, jakoby wszyscy dzisiejsi ludzie - tak w ogóle, razem wzięci - byli zamknięci albo obojętni na to, czego wiara chrześcijańska naucza na temat przeznaczenia i istnienia człowieka. Nie jest też prawdą, że ludzie w obecnych czasach zajmują się wyłącznie sprawami tej ziemi i nie obchodzi ich patrzenie w niebo. Mimo że nie brakuje ideologii, które są zamknięte - ani osób, które je podtrzymują - istnieją w naszych czasach zarówno wzniosłe pragnienia, jak i postawy niegodziwe, bohaterstwo i tchórzostwo, nadzieje i rozczarowania; osoby, które marzą o nowym, sprawiedliwszym i bardziej ludzkim świecie, oraz te, które - może zawiedzione porażką swych pierwszych ideałów - szukają ucieczki w egoizmie dążącym wyłącznie do własnego spokoju albo w trwaniu w błędzie.
Wszystkim tym mężczyznom i wszystkim tym kobietom, gdziekolwiek się znajdują, w ich chwilach uniesienia lub w momentach kryzysu i porażki, powinniśmy zanieść uroczyste i stanowcze przesłanie św. Piotra, wygłoszone w dniach, które nastąpiły po Pięćdziesiątnicy: Jezus jest kamieniem węgielnym, Odkupicielem; jest wszystkim w naszym życiu, ponieważ poza Nim nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.
133         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif            Powiedziałbym, że wśród darów Ducha Świętego znajduje się jeden, którego wszyscy chrześcijanie potrzebują w sposób szczególny: dar mądrości. Pozwalając nam poznać Boga i zasmakować w Nim, daje nam on zdolność osądzania w sposób prawdziwy sytuacji i spraw tego życia. Gdybyśmy byli konsekwentni w naszej wierze, to spoglądając dookoła siebie i kontemplując obraz historii i świata, musielibyśmy poczuć, że w naszym sercu budzą się te same uczucia, które ożywiały serce Jezusa: a widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.
Nie chodzi o to, że chrześcijanin nie dostrzega tego wszystkiego, co w ludzkiej kondycji jest dobre, że nie docenia godziwych radości, że nie podziela ziemskich pragnień i ideałów. Przeciwnie, odczuwa to wszystko w samym wnętrzu swojej duszy, podziela to i przeżywa w sposób szczególnie dogłębny, bowiem lepiej niż ktokolwiek inny zna głębokości ludzkiego ducha.
Wiara chrześcijańska nie osłabia ducha ani nie ogranicza szlachetnych dążeń duszy, ponieważ je wzmacnia, ukazując ich prawdziwy i najbardziej autentyczny sens: nie jesteśmy przeznaczeni do jakiegokolwiek szczęścia, gdyż zostaliśmy powołani do zgłębienia wewnętrznego życia Boga, do poznania i miłowania Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego, a w Trójcy i w Jedności Boga - wszystkich aniołów i wszystkich ludzi.
Oto wielka zuchwałość wiary chrześcijańskiej: głosić wartość i godność ludzkiej natury i twierdzić, że dzięki łasce, która wynosi nas do porządku nadprzyrodzonego, zostaliśmy stworzeni do osiągnięcia godności dzieci Bożych. Rzeczywiście, niepojęta byłaby to zuchwałość, gdyby nie opierała się na zbawczym postanowieniu Boga Ojca; gdyby nie została przypieczętowana krwią Chrystusa i gdyby nie umacniało jej i nie umożliwiało nieustanne działanie Ducha Świętego.
Mamy żyć wiarą, wzrastać w wierze do takiego stopnia, by o każdym z nas, o każdym chrześcijaninie, można było powiedzieć to, co napisał przed wiekami jeden z wielkich Doktorów Kościoła Wschodniego:Podobnie jak przezroczyste, jasne ciała pod wpływem promieni światła stają się błyszczące i promieniują blaskiem, dusze wyniesione i oświecone przez Ducha Świętego również stają się duchowe i przekazują innym światło łaski. Od Ducha Świętego pochodzi poznanie rzeczy przyszłych, zrozumienie tajemnic, pojęcie ukrytych prawd, rozdzielanie darów, bycie obywatelem nieba, rozmowa z aniołami. Od Niego pochodzi radość, która nigdy się nie kończy, wytrwanie w Bogu, podobieństwo do Boga i najwznioślejsza rzecz, o jakiej można pomyśleć: stanie się Bogiem.
Świadomość wielkości godności ludzkiej - wynikającej w sposób najwznioślejszy i niewypowiedziany z naszego synostwa Bożego, otrzy-manego przez łaskę - wraz z pokorą stanowi u chrześcijanina jedno, gdyż to nie nasze siły nas zbawiają i dają nam życie, lecz łaska Boża. O tej prawdzie nie można nigdy zapominać, ponieważ wówczas przebóstwienie zostałoby wypaczone i przemieniłoby się w zarozumiałość, w pychę i - prędzej czy później - w załamanie duchowe spowodowane doświadczeniem własnej małości i słabości.
Czy odważę się powiedzieć: jestem święty? - pyta św. Augustyn. - Gdybym powiedział "święty” jako uświęcający i nie potrzebujący nikogo, kto by mnie uświęcał, byłbym pyszałkiem i kłamcą. Jeśli jednak przez "święty” rozumiemy kogoś uświęconego, jak to można przeczytać w Księdze Kapłańskiej: bądźcie święci, bo ja, Bóg, jestem święty, wówczas również ciało Chrystusa, aż do ostatniego człowieka zamieszkującego krańce ziemi, wraz ze swoją Głową i podlegając swojej Głowie, niech śmiało mówi: jestem święty.
Kochajcie Trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej: nasłuchujcie w swoim wnętrzu Bożych poruszeń - tych zachęt, tych upomnień; przemierzajcie ziemię w świetle rozlanym w waszej duszy, a Bóg nadziei napełni nas wszelkiego rodzaju pokojem, aby ta nadzieja zawsze coraz bardziej w nas wzrastała, dzięki mocy Ducha Świętego.
134         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif            Żyć według Ducha Świętego - to żyć wiarą, nadzieją i miłością; pozwolić, aby Bóg wziął nas w posiadanie, przemienił do głębi nasze serca i uczynił je na swoją miarę. Dojrzałe, głębokie i prężne życie chrześcijańskie jest czymś, czego się nie improwizuje, gdyż jest ono owocem wzrastania w nas łaski Bożej. Dzieje Apostolskie opisują życie pierwotnej gminy chrześcijańskiej krótkim, ale pełnym treści zdaniem: Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie.
Tak żyli pierwsi chrześcijanie i tak powinniśmy żyć my. Rozważanie nauki wiary, żeby ją sobie przyswoić; spotykanie się z Chrystusem w Eucharystii; osobisty dialog - modlitwa bez anonimowości, twarzą w twarz z Bogiem powinny stanowić najgłębszą istotę naszego postępowania. Jeśli tego zabraknie, to będzie, być może, pełna erudycji refleksja, większa lub mniejsza aktywność, nabożeństwa i praktyki, ale nie będzie autentycznego życia chrześcijańskiego, gdyż zabraknie utożsamienia się z Chrystusem, prawdziwego uczestnictwa w Boskim dziele zbawienia.
Ta nauka odnosi się do każdego chrześcijanina, ponieważ wszyscy zostaliśmy jednakowo powołani do świętości. Nie ma chrześcijan drugiej kategorii, zobowiązanych do praktykowania jedynie spłyconej wersji Ewangelii. Wszyscy przyjęliśmy ten sam Chrzest i chociaż istnieje szeroka różnorodność charyzmatów i ludzkich sytuacji, to jeden i ten sam jest Duch, który rozdziela Boże dary, jedna i ta sama jest wiara, jedna i ta sama jest nadzieja, jedna i ta sama jest miłość.
Możemy więc potraktować postawione przez Apostoła pytanie: Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? jako skierowane do nas i przyjąć je jako zaproszenie do bardziej osobistego i bezpośredniego obcowania z Bogiem. Niestety, Pocieszyciel jest dla wielu chrześcijan Wielkim Nieznajomym: imieniem, które się wymawia, ale które nie odnosi się do kogoś konkretnego - jednej z trzech Osób Jedynego Boga - z kim się rozmawia i kim się żyje.
Tymczasem trzeba, abyśmy obcowali z Nim z wytrwałą prostotą i z ufnością, tak jak uczy nas, poprzez liturgię, Kościół. Wówczas poznamy lepiej naszego Pana, a zarazem zdamy sobie pełniej sprawę z niezmierzonego daru, jaki stanowi nazywanie się chrześcijaninem: dostrzeżemy całą wielkość i całą prawdę tego przebóstwienia, tego uczestnictwa w życiu Bożym, o którym mówiłem już wcześniej.
Ponieważ Duch Święty nie jest artystą, który szkicuje w nas Bożą substancję, tak jakby On sam był czymś od niej różnym, nie w ten sposób prowadzi nas do podobieństwa z Bogiem; On sam, który jest Bogiem i od Boga pochodzi, odciska się w sercach, które Go przyjmują, jak pieczęć na wosku i w ten sposób, poprzez udzielanie samego siebie i podobieństwo, nadaje naturze ponownie piękno Boskiego wzoru i przywraca w człowieku obraz Boga.
135         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif            Dla skonkretyzowania, chociażby w sposób bardzo ogólny, stylu życia, który pozwoli nam obcować z Duchem Świętym, a wraz z Nim także z Ojcem i z Synem, i żyć w zażyłości z Pocieszycielem, możemy skupić się na trzech podstawowych zasadach: uległość - powtarzam - życie modlitwą i zjednoczenie z Krzyżem.
Po pierwsze - uległość, ponieważ Duch Święty jest tym, który poprzez swoje natchnienia nadaje nadprzyrodzony ton naszym myślom, pragnieniom i uczynkom. To On skłania nas do przyjęcia nauki Chrystusa i do dogłębnego jej przyswojenia; On daje nam światło do uświadomienia sobie naszego osobistego powołania oraz siłę do wypełnienia wszystkiego, czego oczekuje Bóg. Jeśli będziemy ulegli wobec Ducha Świętego, obraz Chrystusa będzie w nas coraz wyraźniejszy i z każdym dniem będziemy się coraz bardziej przybliżać do Boga Ojca.Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi.
Jeśli pozwolimy się prowadzić tej zasadzie witalnej, która jest w nas obecna, a którą jest Duch Święty, nasza żywotność duchowa będzie wzrastać i oddamy się w ręce Boże z taką samą spontanicznością i ufnością, z jaką dziecko rzuca się w objęcia swego ojca. Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego - powiedział Pan. Stara, ale zawsze aktualna, droga dziecięctwa w życiu wewnętrznym nie jest ani miękkością charakteru, ani brakiem ludzkiej dojrzałości: jest dojrzałością nadprzyrodzoną, która pozwala nam zgłębić cuda Bożej miłości, uznać własną małość i utożsamić w pełni swoją wolę z wolą Bożą.
136         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif            Po drugie - życie modlitwą, ponieważ oddanie, posłuszeństwo, łagodność chrześcijanina rodzą się z miłości i ku miłości są skierowane. A miłość prowadzi do obcowania, do rozmowy, do przyjaźni. Życie chrześcijańskie wymaga stałego dialogu z Bogiem Trójjedynym - i to właśnie do tej zażyłości prowadzi nas Duch Święty. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Jeśli ędziemy mieć nieustanną więź z Duchem Świętym, my również staniemy się ludźmi duchowymi, będziemy się czuć braćmi Chrystusa i dziećmi Boga, do którego bez wahania będziemy się zwracać jako do Ojca, który jest nasz.
Przyzwyczajmy się do częstego obcowania z Duchem Świętym, bo to On ma nas uświęcić: do ufania Mu, do proszenia Go o pomoc, do odczuwania Jego bliskości. W ten sposób nasze biedne serce będzie się powiększać, będziemy mieć większe pragnienie miłowania Boga, a przez Niego - wszystkich stworzeń. I w naszym życiu powtórzy się końcowa wizja z Apokalipsy: Duch i Oblubienica, Duch Święty i Kościół - i każdy chrześcijanin - którzy zwracają się do Jezusa, do Chrystusa, prosząc Go, aby przybył i pozostał z nami na zawsze.
137         http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gifI na koniec - zjednoczenie z Krzyżem, ponieważ w życiu Chrystusa Kalwaria poprzedziła Zmartwychwstanie i Pięćdziesiątnicę. I ten sam proces powinien powtórzyć się w życiu każdego chrześcijanina: Jesteśmy - mówi nam św. Paweł -współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale. Duch Święty jest owocem Krzyża, całkowitego oddania się Bogu, szukania wyłącznie Jego chwały i wyrzeczenia się w pełni siebie samego.
Tylko wtedy, gdy człowiek, wierny łasce, decyduje się umieścić w centrum swojej duszy Krzyż, zapierając się samego siebie z miłości do Boga i będąc rzeczywiście oderwanym od egoizmu i wszelkiej złudnej ludzkiej pewności - to znaczy, kiedy prawdziwie żyje wiarą - wtedy i tylko wtedy otrzymuje pełnię wielkiego ognia, wielkiego światła, wielkiego pocieszenia Ducha Świętego.
Wtedy też przychodzą do duszy ten pokój i ta wolność, które zdobył dla nas Chrystus, a które są nam przekazywane poprzez łaskę Ducha Świętego.Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowaniea gdzie jest Duch Pański - tam wolność.
138           http://www.pismaescrivy.org/images/misc/pixtrans.gif          Pośród ograniczeń towarzyszących nieodłącznie naszej obecnej sytuacji (ponieważ grzech w jakiś sposób jeszcze w nas zamieszkuje) chrześcijanin dostrzega z nową jasnością całe bogactwo swojego synostwa Bożego: kiedy czuje się w pełni wolny, gdyż zajmuje się sprawami swojego Ojca; kiedy jego radość staje się nieustanna, gdyż nic nie jest w stanie zniszczyć jego nadziei.
Poza tym właśnie wtedy jest zdolny podziwiać również całe piękno i wszystkie cuda ziemi, doceniać całe bogactwo i całe dobro, miłować z całą stałością i czystością, do jakich zostało stworzone ludzkie serce. Wtedy żal z powodu grzechu nie przemienia się nigdy w gorzki gest rozpaczy czy wyniosłości, ponieważ skrucha i znajomość ludzkiej słabości prowadzą do utożsamienia się na nowo z odkupieńczymi pragnieniami Chrystusa i do odczuwania w sposób głębszy solidarności z wszystkimi ludźmi. Wtedy też chrześcijanin doświadcza wreszcie w sobie w sposób pewny mocy Ducha Świętego, tak iż własne upadki go nie przytłaczają, ponieważ są zaproszeniem do rozpoczęcia od nowo i do bycia nadal wiernym świadkiem Chrystusa na wszystkich ziemskich drogach, pomimo osobistych nędz, które w tych przypadkach są zwykle lekkimi uchybieniami i tylko w niewielkim stopniu zaciemniają duszę. A gdyby nawet były ciężkie, to po przystąpieniu ze skruchą do Sakramentu Pokuty, powraca Boży pokój i znowu jest się dobrym świadkiem Jego miłosierdzia.
Takie jest, mówiąc krótko, bogactwo wiary, życie chrześcijanina, jeśli pozwala on się prowadzić Duchowi Świętemu, co z ledwością da się przełożyć na ubogie, ludzkie słowa. Nie mogę więc zakończyć w inny sposób, jak tylko powtarzając, jako własną, prośbę zawartą w jednym ze śpiewów liturgicznych na uroczystość Pięćdziesiątnicy, będącą jakby echem nieustającej modlitwy całego Kościoła: Przybądź, Duchu Święty, nawiedź nasze umysły, napełnij niebieską łaską serca, któreś raczył stworzyć. Spraw przez swoją naukę, abyśmy wiedzieli o Ojcu, pozwól nam poznać także i Syna, i uczyń, abyśmy wiecznie wierzyli w Ciebie, Duchu, który od Obu pochodzisz.

poniedziałek, 21 marca 2011

Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek


Do poczytania:
Katechizm Kościoła Katolickiego, 422-483, 484-570, 720-726 i 963-975
Ewangelie – a must! 5 minut/dzień


Inne lektury:
Na początek: Francisco Fernandez-Carvajal, Życie Jezusa według Ewangelii - komplet tomów 1-3 -


Next steps:
Benedykt XVI-Józef Ratzinger, Jezus z Nazaretu. Od Chrztu w Jordanie do Przemienienia,
Benedykt XVI-Józef Ratzinger, Jezus z Nazaretu tom 2 Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania.

Vittorio Messori – niektórzy lubią bardziej, inni mniej:
Umęczon pod Ponckim Piłatem? Badanie nad męką i śmiercią Jezusa
Opinie o Maryi. Fakty, poszlaki, tajemnice
Mówią, że zmartwychwstał. Rozważania na temat pustego grobu


O św. Józefie – beletrystyka Jan Dobraczyński, Cień Ojca



czwartek, 24 lutego 2011

Dzieło stworzenia. Aniołowie. Stworzenie i upadek człowieka. Grzech pierworodny.

Materiał  ze strony www.opusdei.pl
Temat 6. Stworzenie
Nauka na temat Stworzenia stanowi pierwszą odpowiedź na fundamentalne znaki zapytania dotyczące naszego początku i naszego końca.
Wprowadzenie
Znaczenie prawdy o stworzeniu polega na tym, że jest ono „podstawą wszystkich zbawczych zamysłów Boga (…); jest początkiem historii zbawienia, osiągającej punkt kulminacyjny w Chrystusie” (Kompendium, 51). Zarówno Biblia (Rdz 1, 1), jak i Credo rozpoczynają się od wyznania wiary w Boga Stwórcę.
W odróżnieniu od innych wielkich tajemnic naszej wiary (Trójca Przenajświętsza i Wcielenie) stworzenie jest „odpowiedzią wiary chrześcijańskiej na podstawowe pytania, jakie stawiają sobie ludzie odnośnie do początku i celu naszego życia” (Kompendium, 51), jakie stawia sobie sam duch ludzki i na jakie częściowo może on również odpowiedzieć, jak wykazuje próbka refleksji filozoficznej oraz opowieści o początkach świata należące do kultury religijnej tak wielu narodów (por. Katechizm, 285). Niemniej jednak, szczególność pojęcia stworzenia została rzeczywiście zrozumiana dopiero wraz z Objawieniem judeochrześcijańskim.
Otóż stworzenie jest tajemnicą wiary, a równocześnie prawdą dostępną dla rozumu przyrodzonego (por. Katechizm, 286). Ta szczególna pozycja między wiarą a rozumem czyni ze stworzenia dobry punkt wyjścia w zadaniu ewangelizacji i dialogu, do którego realizacji chrześcijanie są zawsze – a zwłaszcza w naszych dniach1 – powołani, jak robił już Święty Paweł na ateńskim Areopagu (Dz 17, 16-34).
Zwykło się rozróżniać między stwórczym działaniem Boga (stworzenie active sumpta), a stworzoną rzeczywistością, która jest skutkiem takiego działania Bożego (stworzenie passive sumpta)2. Idąc dalej za tym schematem, poniżej przedstawia się główne aspekty dogmatyczne stworzenia.
1. Akt stwórczy
1.1. „Stworzenie jest wspólnym dziełem Trójcy Świętej” (Katechizm, 292)
Stworzenie jest tajemnicą wiary, a równocześnie prawdą dostępną dla rozumu przyrodzonego.
Objawienie przedstawia stwórcze działanie Boga jako owoc Jego wszechmocy, Jego mądrości i Jego miłości. Zwykło się przypisywać szczególnie stworzenie Ojcu (por. Kompendium, 52), tak jak odkupienie Synowi, a uświęcenie Duchowi Świętemu. Równocześnie działania ad extra Trójcy Świętej (a pierwszym z nich jest stworzenie) są wspólne dla wszystkich Osób Boskich i dlatego należy zadać sobie pytanie o szczególną rolę każdej z tych Osób w stworzeniu, ponieważ „każda jednak Osoba Boża wypełnia wspólne dzieło według swojej osobowej właściwości” (Katechizm, 258). Taki jest sens równie tradycyjnego przypisywania istotnych atrybutów (wszechmoc, mądrość, miłość) odpowiednio stwórczemu działaniu Ojca i Syna i Ducha Świętego.
W Symbolu nicejsko-konstantynopolitańskim wyznajemy naszą wiarę „w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi”; „w jednego Pana Jezusa Chrystusa (…), a przez Niego wszystko się stało” i w Ducha Świętego „Pana i Ożywiciela” (DH 150). W związku z tym wiara chrześcijańska mówi nie tylko o stworzeniu ex nihilo, z nicości, na co wskazuje wszechmoc Boga Ojca, ale również o stworzeniu uczynionym rozumem, mądrością Boga – Logosu, przez który wszystko się stało (J 1, 3) oraz o stworzeniu ex amore (Gaudium et spes, 19) – owocu wolności i miłości, jaką jest sam Bóg, Duch Święty, który pochodzi od Ojca i Syna. W konsekwencji odwieczne pochodzenie Osób Boskich leży u podstawy Ich stwórczego działania3.
Tak jak nie ma sprzeczności między jedynością Boga a Jego istnieniem jako Trzema Osobami, w analogiczny sposób jedyność zasady stwórczej nie przeciwstawia się różnorodności sposobów działania każdej z Osób.
 „Stwórcę nieba i ziemi”
 „«Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię» (Rdz 1, 1). W tych pierwszych słowach Pisma Świętego są zawarte trzy stwierdzenia: wieczny Bóg dał początek temu wszystkiemu, co istnieje poza Nim; tylko On jest Stwórcą (czasownik „stwarzać” – w języku hebrajskim bara – ma zawsze jako podmiot Boga). Całość tego, co istnieje (wyrażona formułą „niebo i ziemia”), zależy od Tego, kto daje jej istnienie” (Katechizm, 290).
Tylko Bóg może stwarzać we właściwym znaczeniu4, co oznacza dawanie początku rzeczom z nicości (ex nihilo), nie zaś na podstawie czegoś istniejącego wcześniej. W tym celu wymaga się nieskończonej mocy czynnej, która przysługuje tylko Bogu (por. Katechizm, 296-298). W związku z tym jest stosowne przypisywać stwórczą wszechmoc Ojcu, ponieważ On jest w Trójcy Świętej – według klasycznego przedstawienia – fons et origo[źródłem i początkiem], to znaczy, Osobą, od której pochodzą pozostałe dwie Osoby – początkiem bez początku.
Wiara chrześcijańska twierdzi, że fundamentalne rozróżnienie w rzeczywistości jest rozróżnieniem między Bogiem a Jego stworzeniami. To oznaczało nowość w pierwszych wiekach, w których biegunowość materii i ducha dawała podstawę do wizji niedających się wzajemnie pogodzić (materializm i spirytualizm, dualizm i monizm). Chrześcijaństwo zburzyło te sztampy, przede wszystkim swoim stwierdzeniem, że również materia (tak samo jak duch) jest stworzeniem jedynego transcendentnego Boga. Później Święty Tomasz rozwinął metafizykę stworzenia, która opisuje Boga jako Samoistny Akt Istnienia (Ipsum Esse Subsistens). Jako pierwotna przyczyna Bóg jest absolutnie transcendentny wobec świata. Zaś równocześnie na mocy udziału Jego istoty w stworzeniach jest w nich wewnętrznie obecny, a one zależą we wszystkim od Tego, kto jest źródłem istnienia. Bóg jestsuperior summo meo [wyższy od tego, co we mnie najwyższe], a równocześnie intimior intimo meo [głębszy od tego, co we mnie najgłębsze] (Święty Augustyn, Wyznania, 3, 6, 11; por. Katechizm, 300).
 „Przez którego wszystko się stało”
Nierzadko można spotkać ludzi, którzy stawiają fałszywe alternatywy, jak na przykład, między stworzeniem a ewolucją.
Literatura mądrościowa Starego Testamentu przedstawia świat jako owoc mądrości Boga (por. Mdr 9, 9). „Świat nie powstał w wyniku jakiejś konieczności, ślepego przeznaczenia czy przypadku” (Katechizm, 295), tylko cieszy się zrozumiałością, którą ludzki rozum, uczestnicząc w świetle Bożego Zrozumienia, może pojąć, nie bez wysiłku i w duchu pokory i czci wobec Stwórcy i Jego dzieła (por. Hi 42, 3; por. Katechizm, 299). Rozwój ten osiąga swój pełny wyraz w Nowym Testamencie. Utożsamiając Syna, Jezusa Chrystusa, z Logosem (por. J 1, 1nn.), Pismo Święte stwierdza, że mądrość Boga jest Osobą, Słowem Wcielonym, przez które wszystko się stało (J 1, 3). Święty Paweł formułuje tę relację stworzenia z Chrystusem, wyjaśniając, że wszystkie rzeczy zostały stworzone w Nim, przez Niego i dla Niego (Kol 1, 16-17).
Istnieje zatem przyczyna stwórcza u początku wszechświata (por. Katechizm, 284)5. Chrześcijaństwo od początku ma wielkie zaufanie do zdolności rozumu ludzkiego do poznania oraz ogromną pewność, że nigdy rozum (naukowy, filozoficzny, i tak dalej) nie może dojść do wniosków sprzecznych z wiarą, ponieważ i wiara, i rozum mają ten sam początek.
Nierzadko można spotkać ludzi, którzy stawiają fałszywe alternatywy, jak na przykład, między stworzeniem a ewolucją. W rzeczywistości odpowiednia epistemologia nie tylko odróżnia właściwy zasięg nauk przyrodniczych i wiary, ale poza tym uznaje w filozofii konieczny element pośrednictwa, ponieważ nauki przyrodnicze, z właściwą im metodą i przedmiotem, nie pokrywają całego zasięgu rozumu ludzkiego, natomiast wiara, odnosząca się do tego samego świata, o którym mówią nauki, potrzebuje kategorii filozoficznych, aby się wypowiedzieć i wejść w dialog z ludzką racjonalnością6.
Jest zatem logiczne, że Kościół od początku poszukiwał dialogu z rozumem – rozumem świadomym swojego stworzonego charakteru, ponieważ rozum nie nadał sam sobie istnienia ani nie dysponuje całkowicie swoją przyszłością, rozumem otwartym na to, co go przenika, czyli ostatecznie na pierwotny Rozum. Paradoksalnie rozum zamknięty na sobie samym, który wierzy, że może odnaleźć w sobie samym odpowiedź na swoje najgłębsze znaki zapytania, ostatecznie stwierdza bezsens istnienia i nie uznaje zrozumiałego charakteru rzeczywistości (nihilizm, irracjonalizm, i tak dalej).
 „Pana i Ożywiciela”
 „Wierzymy, że [świat] pochodzi z wolnej woli Boga, który chciał dać stworzeniom uczestnictwo w swoim bycie, w swojej mądrości i dobroci: «Boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone» (Ap 4, 11). (…) «Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła» (Ps 145, 9)” (Katechizm, 295). W konsekwencji „stworzenie wywodzące się z Bożej dobroci uczestniczy w tej dobroci („A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było dobre (…) bardzo dobre”, Rdz 1, 4. 10. 12. 18. 21.31). Stworzenie jest więc chciane przez Boga jako dar” (Katechizm, 299).
Ta cecha dobroci i wolnego daru pozwala odkryć w stworzeniu działanie Ducha Świętego – który „unosił się nad wodami” (Rdz 1, 2) – Osobę Dar Trójcy Świętej, Miłość istniejącą między Ojcem a Synem. Kościół wyznaje swoją wiarę w stwórcze dzieło Ducha Świętego, Ożywiciela i Źródło wszelkiego dobra7.
Chrześcijańskie stwierdzenie o stwórczej wolności Boga pozwala przezwyciężyć wąskie spojrzenie innych wizji, które umieszczając konieczność w Bogu, ostatecznie podtrzymują fatalizm lub determinizm. Nie istnieje nic ani „wewnątrz”, ani „na zewnątrz” Boga, co zmuszałoby Go do stwarzania. Jaki zatem jest cel, który Go porusza? Co zamierzał, stwarzając nas?
1.2. „Świat został stworzony dla chwały Bożej” (I Sobór Watykański)
Bóg stworzył wszystko „nie po to, by powiększyć chwałę, ale by ją ukazać i udzielić jej” (Św. Bonawentura, In libros sententiarum, 2, 1, 2, 2, 1). I Sobór Watykański (1870) naucza, że „Bóg, w swojej dobroci i swoją wszechmocną potęgą, nie dla powiększenia lub osiągnięcia własnego szczęścia, ale dla objawienia swojej doskonałości przez dobra, jakich udziela stworzeniom, całkowicie wolną decyzją, od początku czasu, stworzył z nicości dwa rodzaje stworzeń: stworzenia duchowe i materialne” (DS 3002, por. Katechizm, 293).
Bóg dla objawienia swojej doskonałości przez dobra, jakich udziela stworzeniom, całkowicie wolną decyzją, od początku czasu, stworzył z nicości.
„Chwałą Boga jest to, by realizowało się ukazywanie i udzielanie Jego dobroci, ze względu na które został stworzony świat. Uczynić z nas „przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski” (Ef 1, 5-6) – taki był dobrotliwy zamysł Boży. „Albowiem chwałą Boga jest człowiek żyjący, a życiem człowieka jest oglądanie Boga” (Św. Ireneusz, Adversus hæreses, IV, 20, 7)” (Katechizm, 294).
W odróżnieniu od dialektyki przeciwstawnych zasad (tak, jak dzieje się w dualizmie typu manichejskiego, a także w heglowskim monistycznym idealizmie) uznanie chwały Boga za cel stworzenia nie niesie ze sobą negacji człowieka, tylko niezbędne założenie do jego realizacji. Chrześcijański optymizm zanurza swoje korzenie we wspólnym wywyższaniu Boga i człowieka: „człowiek jest wielki, tylko jeżeli Bóg jest wielki”8. Chodzi o optymizm i logikę, które stwierdzają absolutną pierwszorzędność dobra, ale które z tego powodu nie są ślepe na obecność zła w świecie i w historii.
1.3. Podtrzymywanie i Opatrzność. Zło
Stworzenie nie ogranicza się do początków. „Po stworzeniu Bóg nie pozostawia stworzenia samemu sobie. Nie tylko daje mu byt i istnienie, ale w każdej chwili podtrzymuje je w istnieniu, pozwala mu działać i prowadzi je do jego celu” (Katechizm, 301). Pismo Święte porównuje to działanie Boga w historii z działaniem stwórczym (por. Iz 44, 24; 45, 8; 51, 13). Literatura mądrościowa objawia działanie Boga, który podtrzymuje w istnieniu swoje stworzenia. „Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał?” (Mdr 11, 25). Święty Paweł idzie dalej i przypisuje to podtrzymujące działanie Chrystusowi: „On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1, 17).
Chrześcijański Bóg nie jest zegarmistrzem czy architektem, który po zrealizowaniu swojego dzieła, przestaje się nim interesować. Takie obrazy są właściwe dla koncepcji deistycznej, zgodnie z którą Bóg nie miesza się w sprawy tego świata. Jednak zakłada to zniekształcenie autentycznego Boga Stwórcy, ponieważ koncepcje te drastycznie oddzielają stworzenie od podtrzymywania i od Bożych rządów nad światem9.
Pojęcie podtrzymywania „funkcjonuje jako pomost” między działaniem stwórczym a Bożymi rządami nad światem (Opatrzność). Bóg nie tylko stwarza świat i podtrzymuje go w istnieniu, ale poza tym „prowadzi stworzenia do ich ostatecznej doskonałości, którą mają osiągnąć” (Kompendium, 55). Pismo Święte przedstawia absolutną suwerenność Boga i nieustannie poświadcza Jego ojcowską opiekę zarówno w najdrobniejszych sprawach, jak też w wielkich wydarzeniach historii (por.Katechizm, 303). W tym kontekście Jezus objawia się jako „wcielona” Opatrzność Boska, która zaspokaja niczym Dobry Pasterz potrzeby materialne i duchowe ludzi (J 10, 11.14-15; Mt 14, 13-14, i tak dalej) i uczy nas zdawać się na Jego opiekę (Mt 6, 31-33).
Jeżeli Bóg wszystko stwarza, podtrzymuje i kieruje tym z dobrocią, skąd pochodzi zło? „Tego pytania, równie naglącego jak nieuniknionego, równie bolesnego jak tajemniczego, nie wyczerpie żadna łatwa odpowiedź. Odpowiedzi na to pytanie udziela dopiero całość wiary chrześcijańskiej (…). Nie ma takiego elementu w orędziu chrześcijańskim, który nie byłby częściową odpowiedzią na pytanie o zło” (Katechizm, 309).
Stworzenie nie jest zakończone od początku, tylko Bóg uczynił je in statu viæ, to znaczy, w drodze ku ostatecznemu celowi, który pozostaje jeszcze do osiągnięcia. Dla realizacji swoich zamysłów Bóg posługuje się współdziałaniem swoich stworzeń i przyznaje ludziom udział w swojej Opatrzności, szanując ich wolność, nawet kiedy postępują źle (por.Katechizm, 302, 307, 311). To, co jest rzeczywiście zaskakujące, to fakt, że Bóg „w swojej wszechmocnej Opatrzności może wyprowadzić dobro ze skutków zła” (Katechizm, 312). Jest to tajemnicza, ale bardzo wielka prawda, że „dla dobra tych, którzy Go miłują, wszystko współdziała” (Rz 8, 28)10.
Doświadczenie zła wydaje się objawiać napięcie między Boską wszechmocą a dobrocią w Jego działaniu w historii. Otrzymuje ono odpowiedź, z pewnością tajemniczą, w wydarzeniu Krzyża Chrystusa, który objawia „sposób bycia” Boga i w związku z tym jest źródłem mądrości dla człowieka (sapientia crucis).
1.4. Stworzenie i zbawienie
Stworzenie jest „pierwszym krokiem w stronę urzeczywistnienia Przymierza Jedynego Boga z Jego ludem” (Kompendium, 51). W Biblii stworzenie jest otwarte na zbawcze działanie Boga w historii, które ma swoją pełnię w paschalnej tajemnicy Chrystusa i które osiąga swoją ostateczną doskonałość pod koniec czasów. Stworzenie jest uczynione w perspektywie szabatu, siódmego dnia, w którym Pan odpoczął, dnia, w którym pierwsze stworzenie osiąga kulminację i otwiera się na ósmy dzień, kiedy to rozpoczyna się jeszcze cudowniejsze dzieło: Odkupienie, nowe stworzenie w Chrystusie (2 Kor 5, 7; por. Katechizm, 345-349).
W ten sposób ukazuje się ciągłość i jedność Bożego zamysłu stworzenia i odkupienia. Między obojgiem nie ma żadnego rozziewu, ponieważ grzech ludzi nie zepsuł całkowicie Bożego dzieła, a tylko pewną więź. Relację między obojgiem – stworzeniem i zbawieniem – można wyrazić mówiąc, że z jednej strony stworzenie jest pierwszym zbawczym wydarzeniem, a z drugiej, że odkupieńcze zbawienie ma cechy nowego stworzenia. Ta relacja oświetla istotne aspekty chrześcijańskiej wiary, jak podporządkowanie natury łasce albo istnienie jednego nadprzyrodzonego celu człowieka.
2. Rzeczywistość stworzona
Skutkiem stwórczego działania Boga jest całość stworzonego świata, „niebo i ziemia” (Rdz 1, 1). Bóg to „Stwórca wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, duchowe i cielesne. On to swoją wszechmocną potęgą równocześnie, od początku czasu, stworzył z niczego jeden i drugi rodzaj stworzeń, duchowe i cielesne, to znaczy anielskie i ziemskie, a wreszcie stworzenie ludzkie, jako współukształtowane zarówno z ducha, jak i ciała”11.
Chrześcijaństwo przezwycięża zarówno monizm (który stwierdza, że materia i duch mieszają się, że rzeczywistość Boga i świata utożsamiają się), jak i dualizm (zgodnie z którym materia i duch są dwiema pierwotnymi przeciwstawnymi zasadami).
Działanie stwórcze należy do wieczności Boga, ale skutek takiego działania jest naznaczony doczesnością. Objawienie stwierdza, że świat został stworzony jako świat z początkiem czasu12, to znaczy, że świat został stworzony razem z czasem, co potwierdza się bardzo spójnie z jednością Bożego zamysłu objawienia się w historii zbawienia.
2.1. Świat duchowy: aniołowie
 „Istnienie istot duchowych, niecielesnych, które Pismo święte nazywa ogólnie aniołami, jest prawdą wiary. Świadectwo Pisma świętego jest tak oczywiste, jak jednomyślność Tradycji” (Katechizm, 328). Oba źródła ukazują aniołów w ich podwójnej funkcji głoszenia chwały Boga i bycia posłańcami jego zbawczego zamysłu. Nowy Testament przedstawia aniołów w odniesieniu do Chrystusa. Stworzeni przez Niego i dla Niego (Kol 1, 16) otaczają życie Jezusa od Jego narodzenia do Wniebowstąpienia, będąc głosicielami Jego drugiego chwalebnego przyjścia (por. Katechizm, 333).
Aniołowie są również obecni od początku życia Kościoła, który korzysta z ich potężnej pomocy, a w swojej liturgii łączy się z nimi w uwielbieniu Boga. Życiu każdego człowieka towarzyszy od jego urodzenia jeden anioł, który go chroni i prowadzi do Życia (por. Katechizm, 324-336).
Teologia (zwłaszcza Święty Tomasz z Akwinu, Doktor Anielski) oraz Magisterium Kościoła zagłębili się w naturę tych czysto duchowych istot, obdarzonych rozumem i wolą, stwierdzając, że są to osobowe i nieśmiertelne stworzenia, które przewyższają doskonałość wszystkich stworzeń widzialnych (por. Katechizm, 330).
Chrześcijanin, świadomy, że wszystko zostało stworzone na chwałę Bożą, usiłuje poszukiwać chwały Boga a nie własnej próżności.
Aniołowie zostali stworzeni w stanie próby. Niektórzy zbuntowali się nieodwołalnie przeciwko Bogu. Popadłszy w grzech, Szatan i inne demony – które zostały stworzone dobre, ale same z siebie stały się złe – podburzyły naszych pierwszych rodziców, żeby zgrzeszyli (por. Katechizm, 391-395).
2.2. Świat materialny
Bóg „stworzył świat widzialny w całej jego wspaniałości, różnorodności i porządku. Pismo święte przedstawia symbolicznie dzieło Stwórcy jako ciąg sześciu dni Boskiej „pracy”, która kończy się „odpoczynkiem” siódmego dnia (Rdz 1, 1-2, 4)” (Katechizm, 337). „Kościół musiał wielokrotnie bronić prawdy o dobroci stworzenia, w tym także świata materialnego (por. DS 286; 455-463; 800; 1333; 3002)” (Katechizm, 299).
 „Wszystkie rzeczy bowiem z samego faktu, że są stworzone, mają własną trwałość, prawdziwość, dobroć i równocześnie własne prawa i porządek” (Gaudium et spes, 36). Prawda i dobro stworzenia pochodzą od jedynego Boga Stwórcy, który równocześnie jest Troisty. I tak świat stworzony jest pewnym odbiciem działania Osób Boskich: „we wszystkich stworzeniach znajduje się przedstawienie Trójcy na sposób śladu”13.
Wszechświat ma piękno i godność jako dzieło Boga. Istnieje pewna solidarność i hierarchia między istotami, co musi prowadzić do kontemplacyjnej postawy szacunku wobec stworzenia i rządzących nim praw naturalnych (por. Katechizm, 339, 340, 342, 354). Z pewnością wszechświat został stworzony dla człowieka, który otrzymał od Boga mandat na panowanie nad ziemią (Rdz 1, 28). Taki mandat nie jest zaproszeniem do despotycznej eksploatacji natury, tylko do udziału w stwórczej mocy Boga. Poprzez swoją pracę człowiek współpracuje w doskonaleniu stworzenia.
Chrześcijanin podziela słuszne wymogi, jakie ekologiczna wrażliwość ujawniła w ostatnich dekadach, bez popadania w mętne ubóstwienie świata, i głosząc wyższość człowieka będącego „szczytem dzieła stworzenia” nad resztą stworzeń (Katechizm, 343).
2.3. Człowiek
Osoby ludzkie cieszą się szczególną pozycją w stwórczym dziele Boga, równocześnie uczestnicząc w rzeczywistości materialnej i duchowej. Tylko o człowieku mówi Pismo, że Bóg stworzył go „na swój obraz i podobieństwo” (por. Rdz 1, 26). Człowiek został umieszczony przez Boga na czele widzialnej rzeczywistości i cieszy się szczególną godnością, ponieważ „pośród wszystkich stworzeń widzialnych jedynie człowiek jest «zdolny do poznania i pokochania swojego Stworzyciela»; jest on «na ziemi jedynym stworzeniem, którego Bóg chciał ze względu na nie samo». Tylko człowiek jest wezwany do uczestniczenia w życiu Bożym przez poznanie i miłość. Został stworzony w tym celu i to stanowi podstawową rację jego godności” (Katechizm, 356, por. ibidem, 1701-1703).
Mężczyzna i kobieta, w swojej różnorodności i komplementarności umiłowanych przez Boga, cieszą się taką samą godnością osób (por.Katechizm, 357, 369, 372). W obojgu istnieje istotna jedność ciała i duszy, która jest formą ciała. Będąc duchową, dusza ludzka jest stwarzana bezpośrednio przez Boga (nie jest „wytwarzana” przez rodziców ani również nie istnieje wcześniej) i jest nieśmiertelna (por. Katechizm, 366). Oba te punkty (duchowość i nieśmiertelność) mogą być udowodnione filozoficznie. W związku z tym jest redukcjonizmem stwierdzenie, że człowiek pochodzi wyłącznie z ewolucji biologicznej (ewolucjonizm absolutny). W rzeczywistości istnieją ontologiczne skoki, których nie można wyjaśnić tylko przy pomocy ewolucji. Na przykład, sumienie i wolność człowieka objawiają jego wyższość nad światem materialnym i są przejawem jego szczególnej godności.
Prawda o stworzeniu pomaga przezwyciężyć zarówno negację wolności (determinizm), jak i przeciwstawną skrajność polegającą na niezasłużonym wywyższeniu wolności. Ludzka wolność jest stworzona, nie zaś absolutna, i istnieje we wzajemnej zależności z prawdą i dobrem. Marzenie o wolności jako o czystej władzy i samowoli odpowiada zniekształconemu obrazowi nie tylko człowieka, ale również Boga.
Poprzez swoją działalność i pracę człowiek uczestniczy w stwórczej władzy Boga14. Poza tym jego rozum i wola są udziałem, iskrą mądrości i miłości Bożej. Podczas gdy reszta widzialnego świata jest zwykłym śladem Trójcy Świętej, istota ludzka stanowi autentyczny imago Trinitatis.
3. Niektóre praktyczne konsekwencje prawdy o stworzeniu
Radykalizm stwórczego i zbawczego działania Boga wymaga od człowieka odpowiedzi, która ma ten sam charakter powszechności: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 5; por. Mt 22, 37; Mk 12, 30; Łk 10, 27). W tej współzależności leży prawdziwe szczęście, jedyna rzecz, która nadaje pełnię wolności człowieka.
Równocześnie powszechność Bożego działania ma sens tyleż intensywny, co ekstensywny. Bóg stwarza i zbawia całego człowieka i wszystkich ludzi. Odpowiedź na Boże wezwanie do miłowania Go całą naszą istotą jest wewnętrznie zjednoczona z niesieniem Jego miłości całemu światu15.
Poznanie i uwielbienie władzy, mądrości i miłości Bożej prowadzi człowieka do postawy szacunku, uwielbienia i pokory, do życia w obecności Boga z wiedzą, że jest się Jego Synem. Równocześnie wiara w Opatrzność prowadzi chrześcijanina do postawy synowskiej ufności Bogu we wszelkich okolicznościach, z wdzięcznością za otrzymane dobra i ze zwykłym zdaniem się na Boga wobec tego, co mogłoby się wydawać złe, dlatego że Bóg ze zła wyprowadza największe dobro.
Chrześcijanin, świadomy, że wszystko zostało stworzone na chwałę Bożą, usiłuje kierować się we wszystkich swoich działaniach poszukiwaniem autentycznego celu, który napełnia jego życie szczęściem – poszukiwaniem chwały Boga a nie własnej próżności. Dokłada starań dla oczyszczenia intencji swoich działań w taki sposób, żeby móc powiedzieć, że jedynym celem jego życia jest: Deo omnis gloria!16
Bóg zechciał umieścić człowieka na szczycie stworzenia, powierzając mu panowanie nad światem w taki sposób, żeby doskonalił je swoją pracą. Ludzka działalność może być w związku z tym uważana za udział w stwórczym dziele Boga.
Wielkość i piękno stworzeń wzbudza w ludziach podziw i budzi w nich pytanie o pochodzenie i przeznaczenie świata i człowieka, ukazując im rzeczywistość ich Stworzyciela. Chrześcijanin w swoim dialogu z niewierzącymi może wzbudzać te pytania, żeby umysły i serca otworzyły się na światło Stworzyciela. Również w dialogu z wierzącymi różnych religii chrześcijanin odnajduje w prawdzie stworzenia znakomity punkt wyjścia, ponieważ chodzi o podzielaną w części prawdę, która stanowi podstawę do stwierdzenia niektórych moralnych i fundamentalnych wartości człowieka.
Santiago Sanz
Bibliografia podstawowa
Katechizm Kościoła Katolickiego, 279-374
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, 51-72
DH, 125, 150, 800, 806, 1333, 3000-3007, 3021-3026, 4319, 4336, 4341
II Sobór Watykański, konstytucja duszpasterska Gaudium et spes, 10-18, 19-21, 36-39
Jan Paweł II, Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela, red. S. Dziwisz, J. Kowalczyk, T. Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan 1987
Lektury zalecane
Św. Augustyn, Wyznania, księga XII
Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, I, qq. 44-46
Św. Josemaría Escrivá, homilia Namiętnie kochać świat, w: Rozmowy z prałatem Escrivá, 113-123
Józef Kard. Ratzinger, Creación y pecado, Eunsa, Pampeluna 1992
Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość: rozmowy na przełomie tysiącleci, Znak, Kraków 2005
----------------------------
1 Pośród wielu innych wystąpień, por. Benedykt XVI, Przemówienie do członków Kurii rzymskiej, 22 XII 2005; Wiara, rozum i powszechność(przemówienie na uniwersytecie w Ratyzbonie), 12 IX 2006; Anioł Pański, 28 I 2007 r..
2 Por. Św. Tomasz z Akwinu, De Potentia, 3, 3, co.; Katechizm naśladuje ten sam schemat.
3 Por. Św. Tomasz z Akwinu, Super Sent., 1, 14, 1, 1, co.:  „jest przyczyną i racją pochodzenia stworzeń”.
4 Dlatego mówi się, że Bóg nie potrzebuje narzędzi do stwarzania, ponieważ żadne narzędzie nie posiada nieskończonej mocy koniecznej do stwarzania. Stąd również wynika fakt, że kiedy mowa, na przykład, o człowieku jako o twórcy a nawet jako o istocie zdolnej do udziału w stwórczej mocy Boga, zastosowanie wyrazu „twórca” nie jest analogiczne, tylko metaforyczne.
5 Ten punkt pojawia się często w nauczaniu Benedykta XVI, na przykład, homilia w Ratyzbonie, 12 IX 2006; przemówienie w Weronie, 19 X 2006; spotkanie z duchowieństwem diecezji rzymskiej, 22 I 2007, i tak dalej.
6 Zarówno scjentystyczny racjonalizm, jak i anaukowy fideizm potrzebują poprawki z punktu widzenia filozofii. Poza tym, należy również unikać fałszywej apologetyki kogoś, kto widzi wymuszoną zgodność, poszukując w danych, których dostarcza nauka, empirycznego potwierdzenia albo udowodnienia prawd wiary, gdy w rzeczywistości, jak już mówiliśmy, chodzi o fakty należące do odmiennych metod i dyscyplin.
7 Por. Jan Paweł II, encyklika Dominum et vivificantem, 18 V 1986, 10.
8 Benedykt XVI, homilia, 15 VIII 2005.
9 Deizm pociąga za sobą błąd w metafizycznym pojęciu stworzenia, ponieważ stworzenie, będąc darem istoty, niesie ze sobą ontologiczną zależność ze strony stworzenia, która jest nierozdzielna od jego kontynuacji w czasie. Zarówno stworzenie, jak i podtrzymywanie stanowią ten sam akt, nawet gdybyśmy mogli oddzielić je pojęciowo: „zachowanie rzeczy w istnieniu przez Boga nie dokonuje się poprzez jakąś nową czynność, ale przez ciągłe dalsze trwanie tej czynności, która daje istnienie. Czynność ta odbywa się bez ruchu i czasu” (Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiæ, I, 104, 1, na 4).
10 W ciągłości z doświadczeniem tak wielu Świętych w historii Kościoła ta Pawłowa wypowiedź znajdowała się często na ustach Świętego Josemaríi, który sam żył w radosnej akceptacji woli Bożej i zachęcał w ten sposób do takiego życia (por. Św. Josemaría, Bruzda, 127; Droga Krzyżowa, IX, 4;Przyjaciele Boga, 119). Z drugiej strony ostatnia książka Jana Pawła IIPamięć i tożsamość stanowi głęboką refleksję na temat działania Bożej Opatrzności w historii ludzi, zgodnie z następującym innym stwierdzeniem Świętego Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12, 21).
11 IV Sobór Laterański (1215), Konstytucje, 1, 2, DH 800. Tekst polski:Dokumenty soborów powszechnych. Tekst grecki, łaciński, polski, tom II (869-1312) Konstantynopol IV, Lateran I, Lateran II, Lateran III, Lateran IV, Lyon I, Lyon II, Vienne. Układ i opracowanie Ks. Arkadiusz Baron, Ks. Henryk Pietras SJ, Wydawnictwo WAM Księża Jezuici, Kraków 2002, str. 221.
12 Tak naucza IV Sobór Laterański i, odnosząc się do niego, I Sobór Watykański (por. odpowiednio DH 800 i 3002). Chodzi o prawdę objawioną, której rozum nie może udowodnić, jak nauczał Święty Tomasz w słynnej średniowiecznej dyspucie na temat wieczności świata: por. Contra Gentiles, lib. 2, rozdz. 31-38 i jego filozoficzne dziełko De æternitate mundi.
13 Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, I, 45, 7, co.; por. Katechizm, 237.
14 Por. Św. Josemaría, Przyjaciele Boga, 57.
15 Fakt, że apostolstwo to nadmiar życia wewnętrznego (por. Św. Josemaría, Droga, 961), objawia się jako współzależność dynamiki ad intra– ad extra Bożego działania, to znaczy, intensywności bytu, mądrości i miłości trynitarnej, która przelewa się ku stworzeniom Boga.
16 Por. Św. Josemaría, Droga, 780; Bruzda, 647; Kuźnia, 611, 639, 1051


Temat 7. Wyniesienie do stanu nadprzyrodzonego i grzech pierworodny
Stwarzając człowieka, Bóg ukonstytuował go w stanie świętości i sprawiedliwości. Poza tym dał mu możliwość udziału w Boskim życiu, przy dobrym korzystaniu z wolności.
1. Wyniesienie do stanu nadprzyrodzonego
Stwarzając człowieka, Bóg ukonstytuował go w stanie świętości i sprawiedliwości. Poza tym dał mu możliwość udziału w Boskim życiu, przy dobrym korzystaniu z wolności (por. Katechizm, 374, 375). W ten sposób Tradycja i Magisterium przez wieki interpretowały opis raju umieszczony w Księdze Rodzaju. Ten stan nosi teologicznie nazwęwyniesienia do stanu nadprzyrodzonego, ponieważ oznacza bezinteresowny dar, nieosiągalny tylko przy pomocy sił przyrodzonych, niewymagany, chociaż zgodny ze stworzeniem człowieka na obraz i podobieństwo Boga. W celu właściwego zrozumienia tej kwestii należy mieć na uwadze pewne aspekty.
a) Nie należy oddzielać stworzenia od wyniesienia do porządku nadprzyrodzonego. Stworzenie nie jest „obojętne” w stosunku do komunii z Bogiem, tylko jest na nią ukierunkowane. Kościół zawsze nauczał, że cel człowieka jest nadprzyrodzony (por. DH 3005), dlatego że „w Nim [w Chrystusie] wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci” (Ef 1, 4). To znaczy, nigdy nie istniał stan „czystej natury”, ponieważ Bóg od początku ofiaruje człowiekowi swoje przymierze miłości.
b) Chociaż w rzeczywistości celem człowieka jest przyjaźń z Bogiem, Objawienie naucza nas, że na początku historii człowiek zbuntował się i odrzucił komunię ze swoim Stwórcą. Jest to grzech pierworodny, zwany również upadkiem, właśnie dlatego że człowiek został wcześniej wyniesionydo bliskości Boga. Niemniej jednak, tracąc przyjaźń z Bogiem, człowiek nie pozostaje zredukowany do nicości, tylko nadal jest człowiekiem, stworzeniem.
c) Pokazuje nam to, że, chociaż nie można pojmować zamysłu Bożego jako oddzielnych elementów (jak gdyby Bóg najpierw stworzył „kompletnego” człowieka, a potem „dodatkowo” go wyniósł), należy odróżnić, w ramach jednego Bożego planu, różne porządki1. Opierając się na fakcie, że wraz z grzechem człowiek utracił niektóre dary, ale zachował inne, chrześcijańska tradycja odróżniała porządek nadprzyrodzony (wezwanie do przyjaźni z Bogiem, którego dary są tracone z grzechem) od porządku przyrodzonego (tego, co Bóg udzielił człowiekowi, stwarzając go, i co pozostaje, również mimo ludzkiego grzechu). Nie są to dwa porządki leżące obok siebie albo niezależne, ponieważ w rzeczywistości to, co przyrodzone, od początku jest wpisane w to, co nadprzyrodzone, i nakierowane na to, co nadprzyrodzone. Natomiast to, co nadprzyrodzone, doskonali to, co przyrodzone, nie likwidując tego. Równocześnie porządki te różnią się od siebie, ponieważ historia zbawienia wykazuje, że bezinteresowność Bożego daru łaski i odkupienia jest odmienna od bezinteresowności Bożego daru stworzenia, przy czym ten pierwszy jest nieskończenie większym przejawem miłosierdzia i miłości Boga2.
Kościół zawsze nauczał, że cel człowieka jest nadprzyrodzony, dlatego że „w Nim [w Chrystusie] wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci”.
d) Trudno opisać stan niewinności utraconej przez Adama i Ewę3, o którym jest niewiele stwierdzeń w Księdze Rodzaju (por. Rdz 1, 26-31; 2, 7-8. 14-25). Dlatego tradycja zwykła charakteryzować taki stan pośrednio, wnioskując, w oparciu o konsekwencje grzechu, o którym mowa w rozdziale trzecim Księgi Rodzaju, jakie były dary, którymi cieszyli się nasi pierwsi rodzice i które mieli przekazać swojemu potomstwu. I tak stwierdza się, że otrzymali oni dary przyrodzone odpowiadające ich normalnej kondycji stworzeń i tworzące ich istotę jako stworzeń. Otrzymali również dary nadprzyrodzone, to znaczy, łaskę uświęcającą, ubóstwienie, które niesie ze sobą ta łaska i ostateczne wezwanie do oglądania Boga. Razem z nimi tradycja chrześcijańska uznaje istnienie w raju „darów pozanaturalnych (præternaturalia)”, to znaczy, darów, które nie były wymagane przez naturę, ale z nią zgodne, doskonaliły ją w porządku przyrodzonym i ustanawiały ją ostatecznie przejawem łaski. Takimi darami były nieśmiertelność, wolność od bólu (nieczułość) i panowanie nad pożądliwością (nieskażoność) (por. Katechizm, 376)4.
2. Grzech pierworodny
Przy pomocy opowieści o ludzkim przekroczeniu Bożego przykazania, aby nie jeść owocu z drzewa zakazanego, z podszeptu węża (Rdz 3, 1-13), Pismo Święte pokazuje, że na początku historii nasi pierwsi rodzice zbuntowali się przeciwko Bogu, okazując Mu nieposłuszeństwo i ulegając pokusie pragnienia, aby być jak bogowie. W konsekwencji otrzymali Bożą karę, tracąc wielką część darów, jakie zostały im przyznane (Rdz 1, 16-19), i zostali wygnani z raju (Rdz 1, 23). Było to interpretowane przez chrześcijańską tradycję jako utrata darów nadprzyrodzonych i pozanaturalnych, jak również szkoda w samej ludzkiej naturze, chociaż zasadniczo nie została ona zepsuta. Owocem nieposłuszeństwa, wynoszenia siebie na miejsce Boga, jest to, że człowiek traci łaskę (por. Katechizm, 398-399), a także harmonię ze stworzeniem i z samym sobą. Do historii wkraczają cierpienie i śmierć (por. Katechizm, 399-400).
Pierwszy grzech miał charakter zaakceptowanej pokusy, ponieważ za ludzkim nieposłuszeństwem znajduje się głos węża, który wyobraża Szatana, upadłego anioła. Objawienie mówi o wcześniejszym grzechu jego i innych aniołów, którzy – stworzeni jako dobrzy – nieodwołalnie odrzucili Boga. Po ludzkim grzechu stworzenie i historia pozostają pod złowieszczym wpływem ojca kłamstwa i zabójcy od początku (por. J 8, 44). Chociaż jego władza nie jest nieskończona, tylko o wiele niższa niż Boska, powoduje naprawdę bardzo poważne szkody u każdego człowieka i społeczności, w związku z czym fakt Bożego przyzwolenia na diabelską działalność nie przestaje stanowić tajemnicy (por. Katechizm, 391-395).
Opowieść zawiera również Boską obietnicę Odkupiciela (Rdz 3, 15). Odkupienie oświeca w ten sposób zasięg i powagę ludzkiego upadku, pokazując cud miłości Boga, który nie opuszcza swojego stworzenia, tylko wychodzi na jego spotkanie przy pomocy zbawczego dzieła Jezusa. „Trzeba poznać Chrystusa jako źródło łaski, by uznać Adama za źródło grzechu” (Katechizm, 388). „«Tajemnica bezbożności» (2 Tes 2, 7) wyjaśnia się tylko w świetle «tajemnicy pobożności» (1 Tm 3, 16)” (Katechizm, 385).
Kościół zawsze rozumiał to zdarzenie jako fakt historyczny – nawet kiedy było nam ono przekazywane językiem z pewnością symbolicznym (por. Katechizm, 390) – które było nazywane tradycyjnie (począwszy od Świętego Augustyna) „grzechem pierworodnym”, dlatego że wydarzyło się na początku. Jednak grzech nie jest „pierwotny”, chociaż owszem daje początek (peccatum originans) grzechom osobistym dokonanym w historii. Wszedł on do świata jako owoc złego korzystania z wolności przez stworzenia (najpierw przez aniołów, potem przez człowieka). Zło moralne nie należy więc do ludzkiej struktury, nie pochodzi ani od społecznej natury człowieka, ani od jego materialności, ani oczywiście nie pochodzi również od Boga albo od nienaruszalnego przeznaczenia. Chrześcijański realizm stawia człowieka wobec jego własnej odpowiedzialności: może czynić zło w wyniku swojej wolności, a odpowiedzialnym za nie jest nikt inny, tylko on sam (por. Katechizm, 387).
W historii Kościół sformułował dogmat o grzechu pierworodnym w kontraście do przesadnego optymizmu i egzystencjalnego pesymizmu (por.Katechizm, 406). Wobec Pelagiusza, który twierdził, że człowiek może realizować dobro tylko własnymi siłami przyrodzonymi i że łaska jest zwykłą zewnętrzną pomocą, umniejszając w ten sposób zarówno zasięg grzechu Adama, jak i odkupienie Chrystusa – ograniczone odpowiednio do zwykłego złego lub dobrego przykładu – Synod w Kartaginie (418), idąc za Świętym Augustynem, nauczał o bezwzględnym pierwszeństwie łaski, ponieważ człowiek po grzechu został zraniony (por. DH 223.227; por. również II Synod w Orange w roku 529: DH 371-372). Wobec Lutra, który utrzymywał, że po grzechu człowiek jest zasadniczo zepsuty w swojej naturze, że jego wolność zostaje zniesiona i że we wszystkim, co robi, jest grzech, Sobór Trydencki (1546) stwierdził ontologiczne znaczenie chrztu, który zmazuje grzech pierworodny. Chociaż pozostają następstwa tego grzechu – a pośród nich pożądliwość, której nie trzeba utożsamiać, jak robił Luter, z samym grzechem – człowiek jest wolny w swoich czynach i może zdobywać zasługi dobrymi uczynkami, podtrzymywanymi przez łaskę (por. DH 1511-1515).
W głębi pozycji luterańskiej, a także niektórych najnowszych interpretacji trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju, chodzi o właściwe rozumienie relacji między 1) naturą a historią 2) płaszczyzną psychologiczno-egzystencjalną i płaszczyzną ontologiczną 3) tym, co indywidualne, i tym, co zbiorowe.
1) Chociaż istnieją niektóre elementy o charakterze mitycznym w Księdze Rodzaju (w najlepszym znaczeniu pojęcia „mitu”, to znaczy, słowa-narracji, która daje początek i która w związku z tym leży u podstaw późniejszej historii), byłoby błędem interpretowanie opowieści o upadku jako symbolicznego objaśnienia pierwotnej grzesznej ludzkiej kondycji. Ta interpretacja zamienia w naturę fakt historyczny, mitologizując go i czyniąc go nieuniknionym. Paradoksalnie sens winy, który prowadzi do uznania się za „naturalnie” grzesznego, prowadziłby do złagodzenia albo wyeliminowania osobistej odpowiedzialności za grzech, ponieważ człowiek nie mógłby uniknąć tego, do czego spontanicznie dąży. Raczej prawidłowe jest stwierdzenie, że grzeszna kondycja należy do historyczności człowieka, a nie do jego pierwotnej natury.
2) Po tym, jak po chrzcie pozostały niektóre konsekwencje grzechu, chrześcijanin może doświadczać silnej skłonności ku złu, czując się głęboko grzesznym, jak dzieje się w życiu Świętych. Niemniej jednak, ta egzystencjalna perspektywa nie jest jedyna ani również najbardziej podstawowa, ponieważ chrzest rzeczywiście wymazał grzech pierworodny i uczynił nas dziećmi Bożymi (por. Katechizm, 405). Ontologicznie chrześcijanin w stanie łaski jest sprawiedliwy przed Bogiem. Luter zradykalizował perspektywę egzystencjalną, rozumiejąc na jej podstawie całą rzeczywistość, która w ten sposób pozostawała ontologicznie naznaczona przez grzech.
Przekazywanie grzechu pierworodnego to „tajemnica, której nie możemy w pełni zrozumieć”. Biblia uczy, że nasi pierwsi rodzice przekazali grzech całej ludzkości.
3) Trzeci element prowadzi do kwestii przekazywania grzechu pierworodnego, „tajemnicy, której nie możemy w pełni zrozumieć” (Katechizm, 404). Biblia uczy, że nasi pierwsi rodzice przekazali grzech całej ludzkości. Następujące rozdziały Księgi Rodzaju (por. Rdz 4-11; por. Katechizm, 401) opowiadają o postępującym zepsuciu rodzaju ludzkiego. Ustanawiając paralelę między Adamem i Chrystusem, Święty Paweł stwierdza: „Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego [Chrystusa] wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5, 19). Ta paralela pomaga prawidłowo zrozumieć interpretację, jaką zwykło się nadawać terminowiadamah jako liczbie pojedynczej zbiorowej. Tak jak Chrystus jest jeden, a równocześnie jest Głową Kościoła, tak samo Adam jest jeden, a równocześnie jest głową ludzkości5. „Przez tę „jedność rodzaju ludzkiego” wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama, jak wszyscy są objęci sprawiedliwością Chrystusa” (Katechizm, 404).
Kościół pojmuje w analogiczny sposób grzech pierworodny pierwszych rodziców i grzech odziedziczony przez ludzkość: „Adam i Ewa popełniajągrzech osobisty, ale ten grzech (…) będzie przekazywany całej ludzkości przez zrodzenie, to znaczy przez przekazywanie natury ludzkiej pozbawionej pierwotnej świętości i sprawiedliwości. Dlatego grzech pierworodny jest nazywany „grzechem” w sposób analogiczny: jest grzechem „zaciągniętym”, a nie „popełnionym”, jest stanem, a nie aktem” (Katechizm, 404). I tak „chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym potomku nie ma on charakteru winy osobistej” (Katechizm, 405)6.
Niektórym osobom trudno jest zaakceptować ideę grzechu odziedziczonego7, przede wszystkim jeżeli ma się indywidualistyczną wizję osoby i wolności. Co miałem wspólnego z grzechem Adama? Dlaczego muszę ponosić konsekwencje grzechu innych? Te pytania odzwierciedlają nieobecność sensu rzeczywistej solidarności, jaka istnieje między wszystkimi ludźmi jako stworzonymi przez Boga. Paradoksalnie tę nieobecność można pojmować jako przejaw grzechu przekazywanego każdemu. To znaczy, grzech pierworodny zaciemnia rozumienie owego głębokiego braterstwa rodzaju ludzkiego, które umożliwia jego przekazywanie.
Wobec żałosnych konsekwencji grzechu i jego powszechnego rozprzestrzenienia wypada zadać sobie pytanie: „Dlaczego jednak Bóg nie powstrzymał pierwszego człowieka od grzechu? Św. Leon Wielki odpowiada: «Niewypowiedziana łaska Chrystusa dała nam większe dobra niż te, których nas pozbawiła zawiść demona» (Sermones, 73, 4: PL 54, 396). Św. Tomasz z Akwinu mówi: «Nic nie sprzeciwia się temu, żeby natura ludzka po grzechu została przeznaczona do jeszcze wyższego celu. Bóg bowiem dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego jeszcze większe dobro. Stąd słowa Św. Pawła: „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20). A hymn wielkanocny Exsultet głosi: „O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel”» (Suma teologiczna, III, 1, 3, ad 3)” (Katechizm, 412).
3. Niektóre konsekwencje praktyczne
Główną konsekwencją praktyczną doktryny wyniesienia do stanu nadprzyrodzonego i grzechu pierworodnego jest realizm, jakim kieruje się życie chrześcijanina, tak bardzo świadomego wielkości bycia dzieckiem Bożym, jak również nędzy swojej kondycji grzesznika. Ten realizm:
a) chroni zarówno przed naiwnym optymizmem, jak i przed rozpaczliwym pesymizmem i „daje jasne spojrzenie na sytuację człowieka i jego działanie w świecie (…). Nieuwzględnianie tego, że człowiek ma naturę zranioną, skłonną do zła, jest powodem wielkich błędów w dziedzinie wychowania, polityki, działalności społecznej i obyczajów” (Katechizm, 407)
b) daje pogodną ufność w miłosiernego Boga, Stwórcę i Ojca, który nie opuszcza swojego stworzenia, zawsze przebacza i prowadzi wszystko ku dobru, chociaż pośród przeciwności. „Powtarzaj: omnia in bonum!, wszystko, co się zdarza, «wszystko, co mi się przytrafia», jest dla mojego dobra. Dlatego — a jest to wniosek pewny — przyjmij to, co wydaje ci się tak kosztowne, jako słodką rzeczywistość”8
c) wzbudza postawę głębokiej pokory, która prowadzi do uznania bez zdziwienia własnych grzechów i żalu za nie dlatego, że są obrazą Boga, a nie o tyle, że oznaczają osobistą wadę
d) pomaga odróżnić to, co jest właściwe dla natury ludzkiej jako takiej, od tego, co jest konsekwencją zranienia grzechem w naturze ludzkiej. Po grzechu nie wszystko to, czego się doświadcza spontanicznie, jest dobre. Życie ludzkie ma zatem charakter bitwy. Trzeba walczyć, żeby zachowywać się w ludzki i chrześcijański sposób (por. Katechizm, 409): „cała tradycja Kościoła mówi o chrześcijanach jako o milites Christi, żołnierzach Chrystusa. Żołnierzach, którzy niosą pokój innym, walcząc nieustannie przeciwko własnym złym skłonnościom”9. Chrześcijanin, który stara się unikać grzechu, nie traci niczego z tego, co czyni życie dobrym i pięknym. Wobec idei, że trzeba, aby człowiek czynił zło, aby doświadczyć swojej autonomicznej wolności, ponieważ w głębi życie bez grzechu byłoby nudne, wznosi się postać Maryi, Niepokalanie Poczętej, która pokazuje, że życie całkowicie oddane Bogu, dalekie od powodowania nudy, zamienia się w przygodę pełną światła i nieskończonych niespodzianek10. Santiago Sanz
Podstawowa bibliografia
Katechizm Kościoła Katolickiego, 374-421.
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, 72-78.
Jan Paweł II, Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela, red. S. Dziwisz, J. Kowalczyk, T. Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan 1987
DH, 222-231; 370-395; 1510-1516; 4313
Zalecane lektury
Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość: rozmowy na przełomie tysiącleci, Znak, Kraków 2005
Benedykt XVI, Homilia, 8 XII 2005
Józef Kard. Ratzinger, Creación y pecado, Eunsa, Pampeluna 1992
-----------------------------
1 Sobór Trydencki nie mówi, że człowiek był stworzony w stanie łaski, tylkoukonstytuowany, właśnie dlatego, żeby uniknąć pomieszania natury i łaski (por. DH 1511).
2 Właśnie dlatego ukuto teologiczną hipotezę o „czystej naturze”, żeby podkreślić późniejszą darmowość daru łaski w stosunku do stworzenia. Nie dlatego że taki stan wystąpił historycznie, tylko dlatego że w teorii mógł wystąpić, choćby w rzeczywistości tak nie było. Ta doktryna została ustanowiona w stosunku do Bajusa, którego jedna z potępionych tez głosiła: „nieskażoność właściwa pierwszemu stworzeniu nie była niezasłużonym wyniesieniem natury ludzkiej, ale naturalnym jej stanem” (DH 1926).
3 Ta trudność narasta w dniu dzisiejszym z powodu wpływu ewolucjonistycznej wizji całości istoty ludzkiej. W wizji tego rodzaju rzeczywistość ewoluuje zawsze „mniej” do „więcej”, podczas gdy Objawienie naucza nas, że na początku historii był upadek ze stanu wyższego do niższego. Nie oznacza to, że nie istniał proces „hominizacji”, który należy odróżnić od „humanizacji”.
4 Na temat nieśmiertelności, którą należy pojmować ze Świętym Augustynem nie jako „nie móc umrzeć” (non posse mori), tylko jako „móc nie umrzeć” (posse non mori) godziwe jest interpretowanie jej jako sytuacji, w której przejście do stanu ostatecznego nie było doświadczane z dramatyzmem właściwym dla śmierci, jakiego człowiek doświadcza po grzechu. Cierpienie jest znakiem i wyprzedzeniem śmierci, dlatego nieśmiertelność niosła ze sobą w jakiś sposób brak bólu. Oznaczało to również stan nieskażoności, w którym człowiek bez trudności panował nad swoimi namiętnościami. Tradycyjnie zwykło się dodawać czwarty dar wiedzy, dostarczanej stanowi, w jakim znajdowali się ludzie.
5 Jest to główny powód, dla którego Kościół zawsze odczytywał opowieść o upadku w optyce monogenizmu (pochodzenia rodzaju ludzkiego od jednej pary). Przeciwna hipoteza – poligenizm – wydaje się narzucać jako informacja naukowa (a nawet egzegetyczna) w ostatnich latach, ale dzisiaj na poziomie naukowym uważa się za bardziej wiarygodne biologiczne pochodzenie od jednej pary (monofiletyzm). Z punktu widzenia wiary poligenizm jest problematyczny, ponieważ nie wiadomo, jak można by go pogodzić z Objawieniem na temat grzechu pierworodnego (por. Pius XII, encyklika Humani Generis, DH 3897), chociaż chodzi o kwestię, którą należy jeszcze badać i rozważać.
6 W związku z tym tradycyjnie odróżniano grzech pierworodny dający początek (peccatum originans - grzech osobisty popełniony przez naszych pierwszych rodziców) i grzech pierwotny zapoczątkowany (peccatum originatum – stan grzechu, w którym rodzimy się my, ich potomkowie).
7 Por. Jan Paweł II, Audiencja generalna, 24 IX 1986, 1.
8 Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 127; por. Rz 8, 28.
9 Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 74.
10 Por. Benedykt XVI, Homilia, 8 XII 2005.